Na terytorium Indian położono drogę żelazną. Wódz postanowił osobiście powitać pierwszy przejeżdżający pociąg. Stanął na torach, podniósł rękę w geście powitania a lokomotywa… nawet nie zwolniła i przejechała po nim, jak po łysej kobyle. Ciężko ranny wódz odzyskuje przytomność w swoim tipi, gdy nagle słyszy narastający gwizd. Zrywa się na równe nogi, wyskakuje na zewnątrz, patrzy a tu czajnik z gwizdkiem. Zrzuca go na ziemię, kopie, depcze, wali toporkiem. Żona wypada za nim wołając:
– Uspokój się, co robisz???
A wódz na to:
– Zabić gnidę, póki mały!!!